czwartek, 30 stycznia 2014

Opowiadanie cz.2

Szef zatarł ręce.
-Kate, sprawdź czy ta pokraka - Wskazał na leżącego mutanta i zawiesił efektownie głos. -jeszcze żyje.
Pochyliłam się nad żółwiem i sprawdziłam tętno. Było słabe ale wyczuwalne.

-Żyje - oświadczyłam krótko.

Przywódca skrzywił się z udanym niezadowoleniem.

-Ale - odwrócił się do żółwia w niebieskiej bandanie - to może się zmienić w każdej chwili. Pogódź się z tym. Wygraliśmy. Masz jeszcze szansę ocalić swych braci, jeśli tylko oddasz mi teraz kamień to puścimy ich wolno. Jeśli nie... cóż... mamy jeszcze parę sposobów aby zadać ból...

Mutant zagryzł mocno wargę. Musi teraz wybrać. Chwila niepokojącego milczenia....

-Wygrałeś - Odezwał się zrezygnowanym głosem.- Uwolnij ich.

-Najpierw klejnot.

Żółw postąpił dwa kroki do przodu i położył kamień na wyciągniętej ręce Szefa.

-Dobrze - Zachichotał - Silietta, Rhwelt puśćcie ich. A ty Wright zaczekaj chwileczkę.

Nie cierpię kiedy mówi takim tonem. To zawsze oznacza że udało mu się kogoś okłamać.
CDN.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz